niedziela, 27 grudnia 2009

Here I go!

Pierwsza notka na moim blogu... jakież to patetyczne
dowiecie się czemu, po co, dlaczego, jak, kiedy, za co, i najważniejsze, po jaką cholerę zaczęłam pisać dzisiejszego wieczora.
zapraszam do lektury.



Witam moje jakże szczupłe grono czytelników.
Szczupłe z tego powodu, iż mój blog rozpoczął właśnie swój nędzny żywot. Może przybędzie Was jakimś cudownym sposobem za jakiś czas, o ile ktoś Was zmusi do czytania moich wypocin grożąc Wam śmiercią.

Nie mam zamiaru pisać, że "mój blog to mój pamiętnik i chcę się z Wami podzielić tym co robiłam cały boży dzień".
Po prostu mi się nudziło. Wlazłam na stronę blox'a i od razu mi się nasunął pierwszy temat.
Regulamin blogowania na portalu.
Tak. Zapewne znacie takie badziewiaste, przydługie teksty które rzekomo powinniście przeczytać przed rejestracją gdzieś czy instalacja programów. Niestety takie z Was ciołki, że nigdy tego typu rzeczy nie czytacie, a potem wychodzą kwiatki.
Znajomy mi opowiedział pewną historię. Otóż, jego kumpel jechał sobie z kolegą samochodem, sobie filmowali okoliczne pola i lasy. Nagle mieli wypadek, dachowali sobie i cały czas nakręcali. Po wypadku wysłali filmik do producenta owego samochodu, on chciał dać im całkiem nową furę za prawa do video. wszystko byłoby fajnie i pięknie, gdyby nie fakt, że chłopcy zamieścili film na YouTub'ie wcześniej. Gdyby wgryźć się w szczegóły regulaminu, który dostajemy przed oczy podczas rejestracji na tym serwisie to można przeczytać, iż wszytskie materiały zamieszczone na YouTube automatycznie stają się własnością portalu i autorzy tracą do nich prawa autorskie.
Jakież to smutne, nieprawdaż?

Podobnie pogrywa sobie Picassa. Wyobraźcie sobie, że macie świąteczną, rodzinną kolację. Robicie masę zdjęć. Potem wieczorem, po ustawieniu statusu na Twitterze i Facebooku, że karp był mega a babcia znów upiekła makowca, wrzucacie zdjęcia na serwis Picassy żeby pochwalić się friendom na całym świecie. Rok później widzicie w jakiejś gazecie, albo na jakimś portalu zdjęcie swojej choinki, stołu nakrytego białym obrusem i wujka Bogdana zajadającego śledzia w śmietanie. Szok? Niefortunnie składa się tak,że nie możecie iść do sądu i życzyć sobie odszkodowania za naruszenie praw autorskich, bo te prawa już dawno straciliście. Trzeba było przeczytać regulamin Picassy.

Regulamin Blox.pl też ma kilka kruczków.
Trzeba uważać co się zamieszcza na swym blogu. Ogólnie jest niepisana zasada, że w wielkiej, światowej, sieci internetowej nie ma prywatności. Cokolwiek, gdziekolwiek zamieszczamy, godzimy się z upublicznieniem tego. Niechlubnym przykładem bezpieczeństwa danych na Facebooku stał się założyciel owego portalu całkiem niedawno.
Wracając do blogów. Jeśli zamieścimy jakieś zdjęcia to oczywistością jest, że niejako godzimy się z konsekwencjami. Co się tyczy jednak treści tekstów, to jest bardziej skomplikowana sprawa. Nie od dziś wiemy, że na każdym kroku czai się cenzura, tu objawia się również. Rzekomo panuje wolność słowa. Oczywiście! Możecie sobie wyklinać każdego z rządu osobno i wszystkich naraz, o ile robicie to po cichu w swoim pokoju, upewniwszy się, że okno i drzwi są uszczelnione. Wspaniałym przypadkiem jest bezdomny Pan Hubert, który za parę ciepłych słów w stronę Sami-Wiecie-Kogo został zaciągnięty przed sąd (a swoją drogą policjantów, którzy bili przechodniów podczas kontrdemonstracji antyfaszystów to nie da rady nawet ukarać naganą czy klęczeniem 5min w kącie na grochu). Gdyby ktoś się ośmielił na blogu zbyt otwarcie, zbyt ostro i zbyt bezpośrednio wyrażać swoje poglądy, frustracje, sprzeciw wobec czegokolwiek co ma większe wpływy niż on sam, to najprawdopodobniej blog zostałby usunięty.
Jest oczywiście kilka przypadków bezpretensjonalnych chamów, którzy kochają się w kontrowersji wobec swojej osoby typu Kominek. Są oni jednak zbyt popularni aby ktoś odważył się usunąć ich blogi, vlogi czy inne.
Weźmy na ruszt takiego Kominka. Obraża kobiety, miesza je z błotem, ale żadna agencja feministyczna nie wytacza mu krucjaty (a szkoda, bo by było śmiesznie... feminy by dostały wścieklizny macicy od frustracji). Kominek jest kochany i nienawidzony. Faceci chcą być nim, dziewczyny chcą być z nim. W tym przypadku zasada "im większym skurwysynem jesteś, tym więcej dup na Ciebie leci" całkowicie działa.
Pamiętajcie Panowie, że ta zasada w 99,9% przypadków nie działa.

Dobra. Zbyt się rozpisałam na zbyt wiele tematów.
Chciałam Wam dać, krótki pogląd na to czym się tu będę zajmować, a teraz wybaczcie ale muszę lecieć ratować świat!

P.S. : odnośnie pierwszego komenta -
a dlatego żeby pisać o wszystkim dookoła :D
po prostu
żeby pisać, krytykować, wyrażać własne zdanie

1 komentarz:

  1. Z grubej rury, z jajami w liczbie pojedynczej i mnogiej ale nie napisałaś dlaczego ;)

    OdpowiedzUsuń