poniedziałek, 27 września 2010

Machina Zagłady i Gruszka

Czyli innymi słowy - jak to doszłam do wniosku, że czas na odizolowanie się.

Minione dwa dni spędziłam z moim mężczyzną, perfidnie się leniąc. Nasunęło mi to paradoksalnie wiele pomysłów na zapełnienie wolnego czasu.
Jestem pełna podziwu dla Krzyśka, brata mojego wybranka. Buduje on szatańską maszynę której zastosowania zdradzić nie mogę, gdyż jest zbyt błahe i całość jest trochę groteskowa biorąc pod uwagę ile trzeba się narobić żeby nie wyglądało to jak kolejne narzędzie tortur psychotycznego, maniakalnego dentysty. Najważniejsze jest to że sobie coś tam robi i się nie nudzi, a widok Zipo w objęciach tejże maszyny był zaiste warty poświęcenia popołudnia :]
Dziś, kiedy to ofiarnym beta-testerem owego urządzenia był nasz kochany Rafał, ja sobie oszamywałam gruszkę. Podczas tejże zajmującej czynności doszłam do wniosku, że ja osobiście do niczego się nie nadaję. Utwierdziłam się w tym przekonaniu podczas wieczornego treningu żonglerki i poi. Podczas nauki 531 ręce mi się poplątały i wyszła jedna wielka dupa.

Niektóre wydarzenia wymogły na mnie pewne przemyślenia. Doszłam do wniosku, że aż roi się w tym mieście od socjopatów, i się temu nie dziwię. Powiem tylko, że wieczne użalanie się nad sobą jest nudne. Nudą wieją też wieczne zmiany nastrojów, których by mogły pozazdrościć kobiety wchodzące w klimakterium. Poderżnąć sobie żyły kołdrą można jak się patrzy na kogoś kto co najmniej 3 razy dziennie jest jedną wielką chmurą nienawiści, zła i ciśnie piorunami z oczu złowrogo przymrużonych, a każde spojrzenie mówi "nie podchodź bo Cię zjem!". Ja to rozumiem, ja to szanuję... ale mnie to na serio nie obchodzi. Rozumiem że można olewać ludzi, mieć ich gdzieś, nawet jeśli chcą pomóc to ich od siebie odtrącać, nawet jeśli mają dobre intencje i chcą chociaż na chwilę spróbować wyciągnąć kogoś bliskiego z doła. Mam jednak pytanie natury technicznej... Ile można? Ile można być tak zgorzkniałym?
Znam na prawdę dużo osób nienawidzących świata i ludzi, ale zdarzają się ewenementy którym chce się powiedzieć tylko "Ogarnij się raz a porządnie, albo skocz z mostu i nadaj światu trochę barw... poszukam Ci dużego kamienia bo mnie nudzi już Twoje użalanie się nad sobą i swoim rozżaleniem"

Frou Frou rozbrzmiewa z głośników laptopa, wypełniając mój pokój falą ciepłej energii i zagłuszając szumy wieczornego życia mojej dzielnicy. Czemu chcę się na pewien czas odizolować od pewnych osób, spotkań, i takich tam? A temu, że każdy człowiek czasem potrzeb uje czasu tylko i wyłącznie dla siebie. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, to prawda, ale nawet antylopki sobie czasem odchodzą od stada żeby się popaść spokojnie. Od samotności można ześwirować, ale równie dobre predyspozycje do stania się maniakalnym zabójcą stwarza zbyt częste i intensywne przebywanie z ludźmi.
Może skupię się na treningu żeby Fumaca nie śmiał się że masteruję lenistwo :]
Może zamknę się w pokoju i przeczytam wszystkie książki jakie będę chciała.
Może zacznę się uczyć dziergać na szydełku czy zabiorę się za inne robótki ręczne.

Na pewno nie zginę i nie wyalienuję się totalnie i na stałe.
Wam też radzę raz na jakiś czas spędzić trochę czasu z samym sobą, czasami to jest najciekawsza osoba do towarzystwa ;)

Frou Frou - Hear Me Out

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz