środa, 2 marca 2011

Niefortunne Podobieństwo

Reklama dźwignią handlu

Niestety w naszym zacnym kraju marketing rodzimy podupada i dźwignia naszego handlu jest podrdzewiała
Przydała by się porządna puszka WD40 aby odświeżyć umysły copywriterów i zmusić ich do wymyślenia czegoś oryginalnego. Kampanie reklamowe nowych talent-show wołają o pomstę do nieba. Ot, przykład z ostatniego miesiąca - Bitwa Na Głosy.

poniżej reklama polskiej edycji:


następnie reklama edycji szwedzkiej:
tu link jakby się fim nie wyświetlał


Nie jest to niestety pierwszy przypadek niekompetencji, braku kreatywności i ogólnego, szeroko pojętego mamwyjebanizmu. Tu jest to o tyle rażące, że nawet jak zmuszam się do ignorowania tych podobieństw to gwałci to moje poczucie równowagi we wszechświecie.
Zrozumieć można zrzynanie pomysłów każdego talent-show, przecież "Mam Talent", "X-Factor", "Fear Factor", "Taniec z Gwiazdami", "Szał Ciał", "Pimp my Car", "MTV Cribs", "Moje Słodkie 16 Urodziny"... and so on and so on... są również w innych krajach. Zauważcie jednak, że od czasów "Jaka To melodia" chyba nie mieliśmy żadnego programu, który nie byłby łącznie ze studiem nagrań i marynarką prowadzącego, zerżnięty żywcem z programów-klonów z USA bądź UK. Mamy nawet marną podróbkę Wipe-Out! Gdzie prowadzący są wyjątkowo nieśmieszni a co najmniej żenujący, mogliby wydać "tomik poezji humorystycznej" i "poradnik dobrego komedianta" ze Straschburgerem.
Nie jestem w stanie jednak zdzierżyć tej reklamy.
Dlaczego?
Nie, nie dlatego, że jest tam Szanowny Pan Kupicha którego maniery śpiewu tak nie znoszę iż słysząc "Anioła Głos" zrywam czołem tynk ze ścian.
Nie, nie dlatego, że polscy wykonawcy po angielsku śpiewać nie potrafią, kaleczą i schrzanili taki fajny kawałek Bon Jovi.
Otóż powód jest dużo poważniejszy, sięga głębiej w istotę ponadczasowej kultury masowej...

Już wyjaśniam.

Czy reklama przytoczona na początku nie przypomina Wam reklamy z przed wielu, wielu lat?
A dokładniej reklamy Pepsi z Super Bowl z bodajże 2005 roku


tak... pomysł ten sam, wykonanie to samo, kadrowanie niemalże identyczne, najazd od góry na arenę ten sam...
Ahh copywriter zaczyna być chyba funkcją w tłumaczeniu dosłownym - pisanie kopii.

Nie wiem czy tylko mi się tak rzuca w oczy podobieństwo tych advertów, czy Wam też.
Musiałam o tym napisać bo mnie aż rzuca jak po raz kolejny w kineskopie widzę tą reklamę.

Wkrótce postaram się napisać coś więcej na temat kultury reklamy w telewizji polskiej, bo zaintrygował mnie ostatnio ten temat.

p.s. : tak, tak wiem że filmy się ucinają w szablonie bloga, na razie nie mam czasu czegoś z tym zrobić... jeśli ktoś chciałby mi zrobić sensowny i ciekawy layout to zapraszam do współpracy za flaszkę dobrej polskiej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz