wtorek, 5 stycznia 2010

BITWA XD



Dwa antagonistyczne obozy. Śmierć i zniszczenie.
ZUOOOOOO!!!!
Czyli rozkminy czytelników na temat filmu.
Od wczoraj pod moją recenzją i na Twarzoksiążce (pod statusem mojej friend Szafki i pod linkiem do mojej recki w profilu mojego lubego) aż wrze krwawa bitwa na opinie. To uwielbiam, jeswspaniała pożywka dla mojego chorego umysłu.

Jako, że chcę każdemu odpowiedzieć i nikogo nie pominąć, to pozwoliłam sobie napisać kolejną notkę :)

Wiele zarzutów otrzymałam, że Avatar jest dziełem sztuki współczesnej kinematografii, że fabuła i postaci poruszają serca i umysły. Mój drogi kolega nawet zarzucił mi że się upokarzam pisząc tego typu rzeczy. Jeszcze nigdy nikt nie starał mi się wmówić że wyrażając własną opinię an temat o którym ma się pojęcie człowiek się upokarza.

Ten film był zrobiony nie dla fabuły tylko dla pokazania techniki, dla zaprezentowania że Cameron potrafi zrobić film totalnie na bazie komputerów i w 3D.
Przyznam szczerze, ze 10 lat temu, kiedy byłam z rodzicami w IMAXie na Podwodnym Świecie bawiliśmy się lepiej niż ja i mój luby wczoraj na Avatarze.

Jeden z  moich znajomych, Janek Kiliński, który potrafił bez agresywnego ataku typu "jesteś głupia i się nie znasz bo ten film jest cudem" wyrazić swoją opinię, napisał co następuje:
"A ja uważam że to najlepszy film amerykański od czasów batmena. Nie można we wszystkim szukac głębszych przekazów i wieloznacznych alegori, proste rzeczy też mogą być piękne. Ludzie idźcie obejrzyjcie i oceńcie sami."
A to moja odpowiedź:
"Elvis, masz rację, prostota bywa urzekająca. Świat zaprezentowany przez grafików w Avatarze był malowniczy i może się przyśnić po nocach, jednak fabuła była na poziomie zerowym. Film ten miał w zamierzeniu zaprezentowanie możliwości technicznych współczesnego kina, był nastawiony na gigantyczne zyski (gry na konsole i iPhone'a, telefony LG... etc).
Po prostu ja, idąc do kina na tą produkcję byłam podniecona jak małe dziecko. Chciałam wczuć się w ten świat, wgryźć w fabułę. Zamiast tego podziwiałam wykonanie techniczne i kawał dobrej roboty grafików. Dla tego też moja recenzja była taka a nie inna bo była pisana na godzinę po powrocie z kina kiedy byłam nabuzowana i zawiedziona scenariuszem.
Znam ludzi, którzy uważają filmy typu "American Pie" za majstersztyk kinematografii. Każdy film na swoje wady i minusy :D"

Parę osób nawiązywało do Lord Of The Rings czy Harry'ego Potter'a.
Jeśli chodzi o LotR'a, to ja patrzę na adaptację kinową zupełnie inaczej, bo mnie zachwyciła książka, wciągnął mnie świat wykreowany przez Tolkiena, odniesienia do historii naszego świata etc etc. Film jednak mnie zawiódł bo był bardziej komediowy, przy trzeciej części w scenach z Frodem, Samem i Golumem w Mordorze po prostu płakałam ze śmiechu. Tak samo pominięcie wieeeeeeeelu wątków pobocznych mnie zasmuciło. Niestety pierwsza część trwała by 5h, gdyby na przykład zamieścić Bombadila.

Henryk Garncarz to zupełnie inna historia. Bez bicia się przyznaję, że obejrzałam pierwszą część, przeczytałam 4 części książki i sobie darowałam bo mój mały móżdżek tego nie wytrzymał.

Mój dobry przyjaciel, Synek, napisał pewną mądrą rzecz:
"Ludzie to tylko film... Czy to ważne czy jest lepszy od bajki o robotach z kostką rubika czy nie. To jest ta sama klasa filmu: Naszpikowana efektami komputerowymi milionowa produkcja. I tyle. Nic specjalnego 
A tyle osób w necie sie o to kłóci... po co? :P"
I ma świętą rację :] nad filmami typu Transformersy czy Avatar nie ma co się rozwodzić w kierunku fabuły czy przesłania. Z prostej przyczyny, tam fabuły nie ma, bo zamierzeniem tego gatunku filmowego nie jest ubogacanie widzów o jakieś specjalne doznania nie-empiryczne. W tego typu mega-produkcjach chodzi tylko i wyłącznie o rozrywkę dla mas, o efekty specjalne. Tyle, że dla mnie widocznie ta rozrywka była za mało treściwa, bo jakoś do mnie to nie trafiło.

Natomiast zasmuciły mnie komentarze takie jak ten autorstwa mojego kolegi Piotra Chodkowskiego:
"postacie sie nie rozwijaly? na początku filmu podejscie do całej sprawy glownych postaci bylo 180 stopni inne niz na koncu...w trakcie postacie byly rozbite... widac to bylo w bardzo wielu momentach filmu...ok. nie zyskiwaly super mocy po ugryzieniu pająka ani nie mialy magicznego pierscienia...ale charakter postaci sie z rozwojem sytuacji i stopniem jej napiecia miedzy ludzmi a niebieskimi...."
No błagam! Przecież po 20min filmu wiadomo było jak się akcja rozwinie. Wiadomo było że on będzie "wybrańcem", że się zakocha, że się pokłócą, że będą sami przeciwko wszystkim, że on ich ocali, że zły zginie , że wszystko się skończy dobrze, że jedna zginie bo im pomogła, że ten drugi też zginie bo tamta będzie z tamtym a nie z nim. Po tym jak została przytoczona legenda o Toruk Makto wiadomo było, że on nim zostanie. Po tym jak w lesie spotkał ją, to wiadomo było że z nią będzie bla bla bla.
Jedyną postacią u której zaobserwowałam jakiekolwiek rozterki był Selfridge, kiedy widział masakrę Domowego Drzewa można było zaobserwować na jego twarzy zmartwienie. Tak samo jak symboliczną była ostatnia scena, kiedy tylko on spojrzał w oczy Jake'owi a ten mu tylko kiwnął głową.


Postacie były z góry ukierunkowane, nie było żadnego rozwoju, bo też nie na tym miał film w założeniu polegać. Film miał obrazować technologię i jej możliwości, pokazać że Cameron tez potrafi robić nowoczesne filmy. To nie jest żadna alegoria współczesnego świata. Postacie są tak przekoloryzowane, że aż irytujące. Biedny, nic nie znaczący żołnierzyk, wielki przypakowany zły dowódca, zniewieściały łasy na kasę biznesmen, silna i ostra pani naukowiec, kujon chcący być pupilkiem pani biolog, prymitywni tubylcy. Wszystko to było nie do zniesienia. Ja się zachwycałam fajnymi krajobrazami, roślinkami, fakturą skóry w grafice komputerowej. Bo fabuły nie było, ale nikt by nie poszedł na film bez postaci i relacji między nimi, pokazujący na przykład tundrę zrobioną totalnie komputerowo w 3D.


Kolejny głos Piotrka:
"film byl robiony pod 3d dlatego tez wiele ujec jest pod nie robione dopiero puzniej skleili film w normalny...dla mnie lotr byl nudny w porownianiu z avaterem. fabula nie byla taka do konca prosta...gdyby przeanalizowac sytuacje glownego bochatera mozna zobaczyc spore skomplikowanie sytuacji i rozdarcie. patos nie byl sztuczny patos byl prawdziwy tylko nie podobalo ci sie ze postacie byly niebieskie a swiat wrecz bajkowy dla mnie ten film mozna by prownac do wielu filmow historycznych tylko ze w duzo piekniejszym swiecie.

wydaje mi sie tylko ze najbardziej to przeszkadza ci fakt ze film ma kampanie marketingowa."
Świat wykreowany przez programy graficzne był, jak już wspomniałam słodziaszny. Patos był sztuczny, żeby po prostu cokolwiek się na siłę działo w tym filmie. Co do porównania z filmami historycznymi to nie byłabym taka "hop do przodu". Rzućmy okiem chociażby na filmy wojenne: Szeregowiec Ryan, Byliśmy Żołnierzami, Kompania Braci, Stalingrad, Czas Apokalipsy, Pluton, Wróg u Bram i wieeeeele wieeeeeele innych filmów nie zasługują na takie porównania według mnie, są to filmy opisujące autentyczne wydarzenia, niekiedy przedstawione z dwóch stron barykady. Owszem, i te filmy mają wiele mankamentów, ale gdy oglądam otwierającą scenę z Szeregowca Ryan'a, lądowanie w Normandii, morze krwi... to aż mnie ciarki przechodzą - w Avatarze nie ma żadnych tego typu scen chwytających za serce i zapierających dech w piersiach. Jak ktoś płacze nad tym jak Marines niszczą Domowe Drzewo, to niech sobie obejrzy na przykład jakiś odcinek programu Rescue Ink, gdzie ośmiu facetów ratuje zwierzęta przed oprawcami (zwłaszcza odcinek "Dom Horroru"), tam są sceny i historie realne.

Na koniec, aby dolać oliwy do ognia - pewien smaczek z Avatara. Zauważyliście, że podczas pierwszego nalotu, na Domowe Drzewo, strzały odbijały się od szyb statków robiąc jedynie rysy na szkle? Przypomnijcie sobie późniejszą scenę kontrataku Na'vi, kiedy to strzały wchodziły w zbrojone szkło jak w masło i przybijały pilotów i całe rzesze Marines do foteli :D Czy nie wygląda to na karygodne niedociągnięcie? Ciekawe jakiej ideologii się tu doszukacie żeby bronić swojej super-produkcji jak dzikie norki swoich młodych :D

To tak na marginesie totalnie już ^^

Buziaczki kochani ;*
KUNA

8 komentarzy:

  1. haha doskonały jest ten blog, bede wchodzil codziennie dobrze że nie możesz dać bana na zakres ip:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż za odmiana - jeszcze wczoraj groziłeś, że wyrzucisz z obserwowanych ;) Jednak udało się zatrzymać czytelnika...

    OdpowiedzUsuń
  3. haha szkoda ze nie ma emotów htmlowych(ale moze to i lepiej bo to wytwór kultury masowej!), lepiej by mozna było odczytywać takie bajery jak sarkazm

    OdpowiedzUsuń
  4. http://www.joemonster.org/art/13127/Co_laczy_Avatara_i_Pocahontas_

    w końcu podsumowanie :D

    no i co? nadal uważacie że Avatar jest totalnie nowatorski i w ogóle pierwszy taki film w dziejach? przypomnijcie sobie dzieciństwo ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój pierwszy komentarz - hurra!.
    1. znalazłam tu trochę błędów ort. i literówek, ale spoko znam ten ból - tak to jest jak sie z gg korzysta.
    2. już nie musze ogladac filmu - wystarczyla mi ta notka i wiem co w filmie jest. jeden wielki spoiler, ale mimo to zgadzam sie z siostra - Avatar jako film to czyste widowisko komputerowe, a nie fabula. Mialam zamiar obejrzeć ten film ale tylko ze wzgledu na efekty, a nie na scenariusz.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aśka, nie masz pojęcia o filmie, nie masz pojęcia o sprawie, nie masz pojęcia o tym czym jest recenzja i opis filmu... przywalasz się o to że ludzie robią błędy ortograficzne, które nie są moją winą, a dosłownego cytatu nie należy poprawiać bo nie byłby dosłowny...
    fajnie że komentujesz, ale przed komentarzem należy się zapoznać z tematem dogłębnie a nie szpanować "mój pierwszy komentarz - hurra!" czy my jesteśmy w podstawówce?

    OdpowiedzUsuń
  7. OK nie czepiam się już cytowania dosłownego - chociaż swoje literówki wypadałoby poprawić czyż nie? Z resztą mniejsza o to.

    "czy my jesteśmy w podstawówce?" - to już nawet mi się ucieszyć nie wolno? Dobrze wiesz, że miałam problemy z dodaniem komantarza... Albo może Ty jesteś już tak zajebista, że każdego traktujesz jak debila... bo ja po przeczytaniu Twojej odpowiedzi tak właśnie się poczułam.
    Poza tym jestem Twoją siostrą, a Ty ośmieszasz mnie przed innymi, aby pokazać swoją wyższość - rozumiem, że to jest Twoja taktyka obronnam ale ciekawa jestem czy innych też tak traktujesz, czy tylko ja jestem dla Ciebie "plebsem"

    (i chociaż pewnie skasujesz ten komenatarz - to przed samą sobą nie uciekniesz)

    OdpowiedzUsuń
  8. Heh... Tu też miałam coś napisać, ale chyba jednak nie będę się znowu produkować, bo Wy dalej swoje.
    A co do "Na koniec, aby dolać oliwy do ognia - pewien smaczek z Avatara. Zauważyliście, że podczas pierwszego nalotu, na Domowe Drzewo, strzały odbijały się od szyb statków robiąc jedynie rysy na szkle? Przypomnijcie sobie późniejszą scenę kontrataku Na'vi, kiedy to strzały wchodziły w zbrojone szkło jak w masło i przybijały pilotów i całe rzesze Marines do foteli :D Czy nie wygląda to na karygodne niedociągnięcie? Ciekawe jakiej ideologii się tu doszukacie żeby bronić swojej super-produkcji jak dzikie norki swoich młodych :D" - jestem w stanie Ci to [racjonalnie] wytłumaczyć!:P

    OdpowiedzUsuń