wtorek, 5 stycznia 2010

Avatar - recenzja

Klękajcie narody.... oto nadszedł czas zagłady ludzkości.... 8,7/10 pkt na IMDB.com....... WTF?!





Byłam dziś z mym lubym na nowym filmie Pana Cameron'a. 24zł za bilet. Wolałabym już kupić sobie za te pieniądze flaszkę.
Kochani moi, tą recenzję dedykuję mojej przyjaciółce, która uznaje ten film za dzieło sztuki i zamierza iść na niego drugi raz. Pomodlę się za nią do wielkiego drzewa na moim osiedlu.

FABUŁA
Fabuły w tym filmie nie uświadczycie. Dobro vs zło, on jest na wózku, brat mu umarł, nikt go nie lubi, ona to dzikuska, tamten to zły co tylko chce zabijać, jeszcze inny to kacyk który węszy kasę bla bla bla. NUUUUUUDAAAAAA.
Ile to już było filmów gdzie źli ludzie przy kasie chcieli zniszczyć dokumentnie jakąś prymitywną kulturę z powodu jakiś zasobów naturalnych, a znaleźli się jacyś naukowcy czy też idioci co ich powstrzymać chcieli? z pięćset.
Ile to już było filmów gdzie jeden jedyny debil z pośród tych złych ludzi się postawił? z miliard.
Boże, Zeusie, Jahwe, Allahu, Buddo! Widzisz i nie grzmisz!

Chyba cała kasa poszła w marketing i nie była już pensji dla scenarzysty. No bo co innego powiedzieć kiedy ciekawszym zajęciem dla mnie było wylizywanie soli z kartonu po popcornie niż gapienie się w ekran? Jeśli chcecie obejrzeć film z porywającą fabułą to polecam "Kiss Kiss Bang Bang", zero marketingu bo kasa poszła dla scenarzysty i widać efekty.

Przecież wystarczyło obejrzeć pierwsze 10min filmu żeby znać zakończenie. Już 8letni syn mojej znajomej wymyśla ciekawsze historie. Może podeślę jego dane do Świętegodrewna, ma przed sobą karierę.

Ogólnie zero jakiś zwrotów akcji, zero niespodziewanych sytuacji. Każde wydarzenie było z góry wiadome z godzinnym wyprzedzeniem. Można by ten film skrócić do 20min i byłoby fajnie.

POSTACI
Jednowymiarowe, nudne, typowe... Sam Worthington ograniczał się do dwóch wyrazów twarzy, przy czym przez większość filmu wyrażał wewnętrzny ból taki jak większość społeczeństwa przy zatwardzeniu. Oczywiście główny bohater, heros, dotknięty przez los. Brakowało jeszcze motywu że był molestowany seksualnie w dzieciństwie przez konkubenta swojej matki a jego pies został przejechany przez samochód. Bleah!
Jak to się stało że akurat on, jeden jedyny stawił czoła wszystkiemu co złe? Był wybrańcem, tak jak Lucek Skywalker w Gwiezdnych Wojnach. Tak jak Frodo w LotR. Tak jak Harry Potter w Harrym Potterze. Aż miałam ochotę zjeść te okulary dzięki którym film miał być podobno w 3D.
Sigourney Weaver niestety zawiodła moje oczekiwania. Tyle na jej temat. Po prostu się zawiodłam.
Zły, podrapany żołnierzyk był tak irytujący w swym amerykaniźmie, że aż mnie kisiło żeby podpalić ekran. Czemu zawsze musi być tak, że to amerykanie dokonują podboju wszechświata? Ja też chcę! Postać Quaritch'a była tak przerysowana, że żółć mnie zalewała na sam dźwięk jego amerykańskiego, żołnierskiego akcentu. Zawsze musi być jakiś zły bydlak, który ginie na końcu, ale czemu do cholery jasnej musi to być bezmózgi Redneck?!
Dalej, Michelle Rodrigues. Co ona w sobie takiego ma, że w każdym filmie musi grać babo-chłopa ze spluwą i zawsze [spoiler! żeby przeczytać zaznacz tekst poniżej!]
musi umrzeć przed końcem, a jej śmierć musi być taka mało zauważalna i w ogól pominięta, jakby nie była nikim istotnym.
[koniec spoilera!]
Plemię Na'vi było takie sobie. Ani to ciekawe, ani to budzące refleksje. Ot takie sobie plemię. Oczywiście, jak Hollywoodzka tradycja nakazuje, plemię "dobrych" i jednocześnie tłamszonych i wybijanych musi być plemieniem prymitywnych tubylców. No bo jakżeby to tak, przecież Homo Sapiens są jedyną inteligentną i rozwiniętą ekonomicznie, gospodarczo, kulturowo, technologicznie rasą w całym wszechświecie.

Podział postaci na dwa obozy, bez jakichkolwiek koneksji, bez jakichkolwiek zwrotów, przemian czy nawet rozterek wewnętrznych po prostu tak mnie przytłoczył, że płakać mi się chce. To było jak tani western gdzie jest Szeryf, jego pomocnik i bandyci.

ŚWIAT
Przedstawiony świat był bajkowy. Tyle że to wszystko już było. Władca Pierścieni, Gwiezdne Wojny, Final Fantasy i wiele wiele innych. Ładne kolorki, ale nic poza tym. Ani na chwilę w kinie nie miałam otwartych z zachwytu czy zdziwienia ust. Za mało połączeń świata ludzi ze światem Pandory, za mało przejść, za mało interakcji. Grafika taka jak w każdej grze ostatnich lat. Nigdy nie zapomnę jak oglądając Final Fantasy, za każdym razem, widząc majstersztyk wykonania graficznego, oglądałam z zapartym tchem, rozdziawioną w zachwycie buzią i oczami wybałuszonymi. TO był film! TO była technika!
Avatara można oglądać nawet bez magicznych okularów, bo 3D tam jest tak widoczne jak pokój na bliskim wschodzie.

PODSUMOWUJĄC
Gdyby nie kilka przekleństw i ćwierć-erotyczna scena, to jest to bajeczka dla 10latków, o walce dobra ze złem. Umoralniająca troszeczkę, troszeczkę dla rozrywki. Dzieci by ten film cieszył.
Wchodząc na oficjalną stronę filmu rzuca się w oczy panel menu, a na nim reklama figurek z postaciami filmowymi niczym figurki Star Wars, widoczna też jest zakładka o grze na PS3, XBoxa, Wii i wszystkie najnowsze konsole, tak samo jak gra na iPhone'a. Cała produkcja tego filmu była nastawiona na młode pokolenie, które rodzi się z portem USB na potylicy. Pokolenie PS3.
Nie spodziewałam się aż takiej szmiry. Pocieszam się jedynie myślą, że w ostatnich latach gorszy był tylko film Happening, tyle że spełnił on swoje założenie i powodował u mnie chęć pocięcia się najbliższym ostrym narzędziem lub wydłubania oczu telefonem komórkowym. Avatar przesiedziałam cały z rękoma założonymi na piersiach, wpatrując się bezwiednie w ekran i skupiając się na oddychaniu.
Efekty dźwiękowe, efekty graficzne były w gruncie rzeczy całkiem niezłe (co przy tym filmie można uznać za bardzo pozytywną opinię), tylko że chooooooooooooooolernie ciężko to dostrzec jeśli doprowadza do szału każda z płaskich postaci.

Jeśli jest ktoś kto tego filmu jeszcze nie oglądał to zaklinam Was, nie idźcie do kina! Są sposoby żeby go obejrzeć bez wydawania niepotrzebnie pieniędzy, jeśli już musicie koniecznie się z nim zapoznać.

Jutro muszę zarzucić sobie Czas Apokalipsy aby kawał dobrego kina zniwelował uczucie zniesmaczenia.

Pozdrawiam i życzę Wam i sobie dobrych filmów w przyszłości.
KUNA

20 komentarzy:

  1. Avatar w trzech zdaniach:
    -reklamuja to jako swietny film ze swietnymi efektami
    -idac nastawiam sie na sredni film z dobrymi efektami
    -dostaje gowniany film ze srednimi efektami

    Pod resztą się podpisuję. Jestem po prostu zniesmaczony.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm wg mnie ta recenzja jest mocno słaba... film jest obiektywnie rewelacyjny o czym świadczy spust krytyków i ilość zarobionych pieniędzy. Nie trzeba być orłem żeby zauważyć fabułę odwróconego Wallenroda, a Ty widzisz tylko walkę dobra ze złem. Porównanie do gwiezdnych wojen? no prośba... tak kolorowy wciagający wchłaniający wręcz plastyczny świat nie umywa się do sztywniactwa (mimo że nadal genialnego) SW. Aktorzy - mega plus za brak jakiejkolwiek poza Weaver gwiazdy. brak oryginalności navi? no kolejna prośba sam fakt powstania memu internetowego juz w chwilę po premierze świadczy o tym ze jest to cos nowego. To jest cameron on pokazuje wszystko strasznie prosto, twoją recenzję można spokojnie podstawić do titanica a jednak jest to film wybitny. proste = łatwo przyswajalne ale prostote trzeba umieć pokazać.

    strasznie mnie tym słabym postem zniechęciłaś ale i tak będe obserwował

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie jesteś kolejnym przykładem masy która podąża za tym co jej wyznaczą spece od marketingu :D

    gdyby nie było wokół tego filmu takiego medialnego szału. gdyby recenzenci, którzy dostali kasę za napisanie tego co im redakcje kazały, się tak nie spuszczali na ten film. gdyby nie onanizacja że to jest sygnowane nazwiskiem Cameron. to byś nawet wiedząc o istnieniu tego filmu, nie poszedł na niego bo byś stwierdził że skoro nie ma co 5m bilbordu z reklamą to nie warto.

    doskonałym przykładem jest film "Kiss Kiss Bang Bang". genialny powrót Vala Killmera, fabuła totalnie nowatorska. cały czas akcja. a z siostrą byłyśmy same dwie na sali bo nie było masturbacji w mediach.

    tak się ciesze że jesteś jeszcze świeżym umysłem, który chłonie wszystko co dadzą mu massmedia ^^ szokiem dla mnie zaś jest to, że będąc w moim wieku na prawdę nie możesz odnaleźć w swoim życiu filmów będących prawdziwymi dziełami kinematografii. no chyba że żadnych nie oglądałeś.

    tak czy inaczej Twój "obiektywizm" jest na prawdę poruszający :D aż mi łezka poszła.

    mam nadzieję, że jeszcze się wyrobisz i zrozumiesz, że są filmy i bajeczki ;)
    Avatar zamieszczam w swej filmotece zaraz obok Drużyny G. filmy, które mogę oglądać jedynie podczas totalnego upojenia alkoholowego, bo tylko wówczas mogę zauważyć w nich coś chociaż zabawnego :]
    daleko mu to półki z Bullitem, Quatrofenią, Czasem Apokalipsy, Zabriskie Point, Pulp Fiction czy nawet Dark Knight'em :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Kolego Grabażu, nie mogę się zgodzić. To, że krytycy się na niego spuszczają nie zmienia NIC w moim osobistym odbiorze tego filmu, który uważam za słaby/przeciętny. Po prostu po tym Wielkim Dziele spodziewałem się wciągającej historii w świetnej oprawie, a nie beznadziejnej historii, której każdy element gdzieś już widziałem, z, niech będzie, niezłymi efektami. Avatar jest tworem marketingu nastawionym na wydojenie kasy od ludzi, i to zadanie spełnia w 100%, ale gdyby nie 3d i kampania marketingowa, to ludzie przeszli by obok niego bardzo, bardzo obojętnie.
    Jak mówię - zawiodłem się, bo obiecywano mi cuda na kiju, podszedłem z dystansem, żeby się nie przejechać - a i tak mnie zawiódł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie sa sposoby zeby obejrzec Avatara bez wydawania pieniedzy? :]

    OdpowiedzUsuń
  6. w takim razie nie ma o czym rozmawiać undergroundowcy odcięci od mainstreamu którzy dodatkowo mają problemy ze zrozumieniem jednego z najważniejszych obecnie gatunków sztuki współczesnej a o czytaniu ze zrozumieniem nie wspomnę...

    Kuna błagam nie niszcz się dodatkowo porównywaniem filmów z dwóch różnych gatunków...

    OdpowiedzUsuń
  7. (...) a Michelle Rodriguez w kazdym filmie gra te sama postac - twarda kobiete ze spluwa. No ile mozna? W sumie to bylem zdziwiony, ze ona zyje. Z tego co pamietam zginela w "Lost"(...) hehe widze te same wnioski co imc Kominek :] A film wiadomo bylo od poczatku ze bedzie glownie "efekciarski" a fabula zostanie zepchnieta na drugi plan. No ale sa filmy i filmy- jedne sa po to zeby rozkminiac je tygodniami po obejrzeniu, inne po to aby oderwac sie od rzeczywistosci, zrelaksowac, dobrze bawic... Co do ofiar marketingu: mimo wszystko poszliscie na ten film i dolozyliscie swoje 70zl do budzetu :) Wiec takze staliscie sie ta "masa ktora podaza ze tym co jej wyznacza spece od marketingu".
    Ja mimo wszystko wybiore sie na seans choc moglbym spokojnie poczekac na BDRipa i obejrzec sobie w domowym zaciszu. Ale wiem, ze bez 3D film wiele traci. Jedynie jestem zaskoczony "innowacyjnoscia" tej techniki. Od znajomych jak i z tego tekstu wiem ze siedzi sie w plastikowych cynglach (nierzadko ujeb... rudzonych). Wydawalo mi sie obraz bedzie bardziej, hmmm, holograficzny? Bez koniecznosci zakladania okularow... Czym to sie rozni od innych filmow typu "lot nad gorami widziany glowa paralotniarza" czy "kolejka gorska widziana oczami dziecka" ktore sa puszczane w IMAXIE? Pomijajac watek fabularny oczywscie.

    OdpowiedzUsuń
  8. jutro na to ide xD przekonałas mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzieciak : 3D - wrażenie to samo co w innych tego typu filmach z okularkami - było tego jednak więcej, intensywniej, z dbałością o szczegóły. Może doczekamy się kiedyś tej nowej technologii, w necie już sporo zapowiedzi można znaleźć :]
    I właśnie to jest problem - nie umiałem się zrelaksować i dobrze bawić, gdy postacie na ekranie mnie irytowały.
    I tak, wydałem kasę - nie żałuję, bo mogłem wyrobić sobie swoje zdanie ;)
    Jeśli chcesz obejrzeć, popieram pójście do kina.

    Grabaz : faktycznie, nie ma o czym rozmawiać. Jeśli nie widzisz sensu dyskusji, gdy ktoś ma inne zdanie od Twojego, to sorry... Niestety, nie masz wpływu na to jak JA odbieram film, a mi on się nie podobał z powodów wyżej wymienionych, o czym nie ma sensu się dalej rozwodzić, jeśli nie ma wymienianych argumentów. Dość sporo osób się oburzyło na moją opinię o tym filmie, ale z każdym mogłem do tej pory porozmawiać i nikt się nie obrażał.
    O moje umiejętności czytania ze zrozumieniem się nie martw, popracuj nad swoimi, że tak brzydko odpowiem na Twój nieprzyjemny komentarz.
    A jeśli piejesz do Avatara, to uwierz mi, ze ja go nie lubię dlatego, że go nie zrozumiałem, tylko dlatego, że akurat do mnie nie trafił. Kropka. Mi się nie podobał, do mnie nie przemówił. Naprawdę, mam do tego prawo.

    A porównanie filmów było na miejscu choćby z tego względu, żeby pokazać moc kampanii marketingowej, co z tego że to różne gatunki? To były pokazane dwie skrajności - film wypromowany na wszystkie możliwe sposoby, i film który przeszedł po cichu a zasługiwał na dużo więcej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kuna = mistrz ciętej riposty. Mega! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. jeez ale to slabo brzmi jak sie udaje nie wiadomo jak odcietego od kultury masowej czlowieka ktory kreuje sie na nie wiadomo jak "kurturarnego" i walczy z systemem.
    ale spoko juz tlumacze - nie ma o czym rozmawiać bo z drugiej strony mam ludzi od których ciągnie walką z systemem na kilometr. przyczepilem sie do recenzji bo Kunę głównie boli to że film jest promowany - po to powstaje żeby zarobić tak jak każdy tak naprawdę. Kultura masowa rządzi się swoimi prawami i żyjemy w społeczeństwie które ją promuje i tworzy wszelkie możliwe warunki do samorealizacji jak jej członek. Pulp fiction np nie jest filmem popkulturowym? Bardzo mi się to kojarzy z czymś w stylu "nie będę pił coli bo to produkt dla tępych mas" w ogóle strasznie lubie stwierdzenie masa jest takie cholernie głębokie jak ci którzy lubią z nią walczyć. Po co walczyć z czymś skoro nie potrafi się tego zastąpić alternatywą?

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaa zapomniałbym!

    "Jeśli nie masz zbyt dużo dystansu do siebie i świata... to won!"

    jak to brzmi w ustach kogoś kto mówi o produkcie masy hmm? czyżby nie ogarniał współczesnego świata i nie potrafił się do niego zdystansować ?

    OdpowiedzUsuń
  13. Twój post to jawna nadinterpretacja, co już Ci pisałem w poprzednim poście - ale Ty nadal swoje. Szkoda, że nie umiesz dostrzec czegoś na kształt ironii, bo przez to wyciągasz błędne wnioski. Jakby tu powiedzieć, nie piszę zawsze w 100% serio, jest w tym trochę naśmiewania się. No i mowa była tylko o Avatarze - film mi się nie podobał, fakt. Kropka.
    A teraz zaraz zrobisz ze mnie z tego tytułu punka walczącego z systemem, mierzącym ciosy w Korporacje i dorobisz mi całą ideologię... No bez jaj.

    Trochę więcej dystansu do ludzi, do świata bym proponował właśnie Tobie - bo tutaj akurat w ocenie mojej osoby, nie znając mnie w ogóle, szalenie się pomyliłeś :) Zawsze wszystko bierzesz tak bardzo serio i się nerwicujesz? Wyluzuj.

    OdpowiedzUsuń
  14. no nie widze ironii, that's true as hell!

    wskaż mi ją proszę

    tą nadinterpretację też (szczególnie w stosunku do posta Kuny

    z tym dystansem też dałem ciała :( bo podtytuł blogaska brzmi całkiem serio...

    wyluzuj? nie znam takiego słowa! mój tyłek jest ciasny jak praniu!


    a poważnie to każdą dyskusję można skończyć "coś mi się nie podoba kropka jak ci nie pasuje to mozesz nie czytać" a o gustach się właśnie dyskutuje! i to jak!

    OdpowiedzUsuń
  15. "jeez ale to slabo brzmi jak sie udaje nie wiadomo jak odcietego od kultury masowej czlowieka ktory kreuje sie na nie wiadomo jak "kurturarnego" i walczy z systemem."

    Twoja nadinterpretacja, żeby daleko nie szukać. Nie wiem, pewnie pozjadałeś wszystkie rozumy i przez internet zrobiłeś mi wnikliwą analizę psychologiczną, ale muszę Cię zasmucić - nie wyszło Ci. Szkoda, że mam słabego Firewalla i to przepuścił...

    Dyskutuj, droga wolna. Przed chwilą stwierdziłeś co prawda, że nie ma o czym... A, jeszcze jedno - argumentem w dyskusji nie jest:

    "w takim razie nie ma o czym rozmawiać undergroundowcy odcięci od mainstreamu którzy dodatkowo mają problemy ze zrozumieniem jednego z najważniejszych obecnie gatunków sztuki współczesnej a o czytaniu ze zrozumieniem nie wspomnę..."

    OdpowiedzUsuń
  16. ależ ja kocham kulturę masową :D bo w niej żyję, w niej zostałam wychowana
    nie urodziłam się w lesie i nie jestem tybetańskim pustelnikiem... chociaż nawet mnisi tybetańscy mają telefony komórkowe :D

    sarkazm i ironia są dla ludzi inteligentnych... i tak, co by kto nie myślał uważam że prawo do nie rozumienia sarkazmu mają tylko dzieci, debile i ludzie w śpiączce

    ogólnie to jakiś Ty małostkowy i dziecinny :D infantylny jak bobasek

    1 - nienawidzę jak ktoś udaje docenta psychologii i uważa że zna mnie lepiej niż ja sama... a Ty to robisz... więc siłą rzeczy Cię nie lubię
    I wyjaśniając, żebyś broń Boże tego nie nadinterpreował: NIE LUBIĘ CIĘ Z POWODU TWOJEJ MEGALOMANII I WYBUJAŁEGO EGO ORAZ ZEROWEGO POJĘCIA NA MÓJ TEMAT A NIE Z POWODU TWOJEJ OPINII NA TEMAT FILMU

    2 - nie umiesz swojej opinii nawet obronić, atakujesz mnie bo mam odmienne zdanie, obrażasz mnie wychodząc z założenia "kto nie jest z nami jest przeciwko nam"
    to jest przykre

    3 - jesteś tak dziecinny jak tylko może być dziecinny 20latek bawiący się w dorosłego "wow, słucham alternatywnej muzyki i noszę glany, ale jestem fajny. nikt nie ma tak dużego pojęcia o świecie jak ja."
    no czy nie jest to trochę groteskowe?

    wyraziłam swoje osobiste, prywatne zdanie na temat pewnego produktu, który mi się nawinął... na tym polegają recenzje...

    pomimo, że moje teksty doprowadzają Cię do białej gorączki to i tak będziesz tu siedział :]
    teraz wiem doskonale jak się sytuacja rozwinie, jesteś tak przewidywalny jak akcja Avataru...
    będziesz czekał z utęsknieniem na każdą moją notkę, będziesz koczował na rss'ach jak porządny hater... i nawet jak napiszę że przykładowo fazy księżyca są cykliczne to jesteś w stanie z dziką radością, że wreszcie możesz dać upust swym kompleksom, napisać iż twierdzę tak tylko dla tego że wmówiła mi to edukacja masowa i że jestem upośledzona i ograniczona bo tak naprawdę księżycem władają siły NATO bo to wielki statek a nie naturalny satelita bla bla bla

    zastanów się czy nie popadasz w paranoję... bo to bywa niebezpieczne, możesz sobie albo komuś zrobić krzywdę

    i tak wszystkich moich obecnych i przyszłych hejterów loffciam ;* bo mnie czytają i będą czytać :D
    chyba że odejdą, wykasują adres mojego bloga i nigdy więcej tu nie wrócą. to wtedy ich kochać przestanę ^^

    OdpowiedzUsuń
  17. Proponuję, żeby pani napisała po prostu lepszy scenariusz :) tak jestem za tym, żeby "krytykę" pisali ludzie, którzy potrafią wymyślić coś niebanalnego sami. Już nie będę wchodzić w szczegóły, gdzie jest rozgraniczenie między krytyką, a pojazdem dla własnej przyjemności. Swoją drogą - cienko piszesz. Bardzo. Te twoje wszystkie niesamowicie "trafne", mające podkreślić twój niesmak teksty, wzbudzają żal do tej recenzji.
    Bardzo łatwo jest też powiedzieć podoba ci się, więc jesteś pod wpływem komercji!" Tak, za to ty jesteś bardzo oryginalna prawda? :) Bo się nie podoba, kiedy wszyscy uwielbiają. Żeby ci się to tylko nie podobało - ty upuszczasz tutaj jakiś jad. Z zawiści? Na pewno jesteś przy tym obiektywna, co z tego, że odmawiasz innym ludziom własnego rozumu, który sama masz tak bardzo rozbudowany...W gwoli ścisłości - oryginalność i własne zdanie nie polega na tym, że zawsze jest się przeciwko.

    Właściwie zabawne, ja tego filmu nie bronię - był bajkowy, to prawda, ale podobał mi się. Za to bardzo nie podobają mi się ludzie, którzy swoją oryginalność budują na tym, że jeżdżą po czyjejś ciężkiej pracy, sami potrafiąc cokolwiek mało. Nawet po głupim tekście na górze bloga można wywnioskować, że już swoim "jadzikiem" niejednemu zalazłaś za skórę i pewnie bez przerwy ci dowalają. Wiesz, mówią między ludźmi, że jak cały świat jest przeciwko tobie, to jednak to z TOBĄ coś jest nie tak. Recenzje to można pisać wtedy, jak się wie, co to jest ciężka praca nad scenariuszem, nad efektami, nad kadrem. Zajmuję się grafiką 3D, mam przyjaciela w szkole filmowej i wiem - w przeciwieństwie do ciebie - jak trudno jest osiągnąć CHOCIAŻ TAKI efekt jak w "Avatarze".

    Poza tym powstrzymaj się od wzywania wszystkich Bogów znanych na tej ziemi jak w nich nie wierzysz - jeśli chodzi o twoje błyskotliwe "widzisz i nie grzmisz", to już było. Tak, dokładnie tak samo jak historia z Avatara! Tylko tam ona jednak znacznie różni się od LOTRa czy Pottera, choć podobna. Za to dodanie kolejnych nazw Bogów nie zmieniło nic. No, może dodało trochę śmiechu. Ale z ciebie. Naprawdę, poczytaj trochę tekstów zawierających prawdziwy sarkazm i ironię - twoja niezbyt aspiruje do tej "dla ludzi inteligentnych". Raczej właśnie dla tych wychowanych całkowcie w kulturze masowej. Czyli tych, których tak objeżdżasz, bo im się Avatar podoba.

    I jeszcze na koniec - mogłaś wyjść z sali kinowej w każdej chwili. Nie wyszłaś tylko dlatego, żebyś mogła się dowartościować taką "szmirą" jak twoja recenzja.
    Pozdrawiam i radzę poćwiczyć chociaż styl pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Anonimie (znamy się i ukrywasz kim jesteś, czy trafiłeś przypadkiem?), jedna w sumie tylko rzecz:

    "W gwoli ścisłości - oryginalność i własne zdanie nie polega na tym, że zawsze jest się przeciwko."
    tak jak kolega Grabaż, nie rozumiecie jednej rzeczy, podstawowej. To, że ktoś RAZ nie zgadza się z tłumem, nie znaczy, że robi to CAŁY czas, więc Wasze insynuacje są błędne, a nie macie podstaw by tak twierdzić, i zapewniam Cię, że nie jesteśmy panczurską parą buntowników, a na jaką chcecie nas wykreować. :)

    Nie muszę też znać się na filmach, aby stwierdzić, że mi się ten konkretny film nie podoba. I nie muszę też wychodzić z seansu, żeby być pewnym, że nic mnie pod koniec pozytywnie nie zaskoczy, a nie tylko to podejrzewać po pierwszych 20tu minutach. No i za bilet nikt mi nie zwróci kasy ;) ale jako że wysiedziałem do końca mogę z czystym sumieniem napisać to i owo.

    A do do innowacyjności fabularnej:
    http://www.joemonster.org/art/13127/Co_laczy_Avatara_i_Pocahontas_
    Wszystko w tej kwestii, pozamiatane. Wcześniej tego nie wykminiłem, bo po prostu w dzieciństwie przeoczyłem tą bajkę i nigdy nie obejrzałem w calości :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Anoo~ Wybacz Karolino, ale w tym wypadku wydaje mi się, że to Ty chyba nieco nadinterpretowałaś wypowiedzi Piotra o.O Przecież nikt Cię tu nie chce obrazić [chyba:P]. Masz swoje zdanie na temat filmu i ok. Ja też mam swoje i oczywiście je wyraziłam [dlatego też nie ma sensu, żebym się powtarzała trzeci raz]. Chodzi tylko o to, że z Twojej recenzji wynika, że film jest zdupiały tylko i wyłącznie dlatego, że dużo włożyli w marketing i technikę [?] zaprezentowaną w filmie.
    Wydaje mi się, że słowa "jeez ale to slabo brzmi jak sie udaje nie wiadomo jak odcietego od kultury masowej czlowieka ktory kreuje sie na nie wiadomo jak "kurturarnego" i walczy z systemem.", którym zarzuciliście 'nadinterpretację', może nie tyle co są trafne - bo przeca nie znam waszego zamierzenia blablabla - ale wskazują dokładnie to, w jaki sposób kreujecie swoje zdanie co do filmu. Krytyka też powinna być konstruktywna a nie w stylu "Sigourney Weaver niestety zawiodła moje oczekiwania. Tyle na jej temat. Po prostu się zawiodłam" (zwłaszcza, że wg. mnie ona była ok i fajnie było ją zobaczyć w takiej roli].
    Poza tym, nie wiem czemu uważacie, że gdyby nie 3D i marketing, nikt by tego nie obejrzał o.O Przytaczacie tu przykłady tych bardziej-ambitnych filmów o których wielu ludzi zapewne nie słyszało, ale myślę że to w większej mierze dlatego, że są one przeznaczone nie dla każdego;] Btw. to chyba Piotr miał na myśli pisząc, żeby nie porównywać filmów różniących się gatunkowo;]
    Jak ja byłam w kinie na Avatarze, to przyszły na niego całe rodziny, gdyż jest on przeznaczony mniej więcej dla wszystkich. A że czepiacie się tak tej fabuły - miał to być lekki, łatwy i przyjemny film, niezbyt skomplikowany, ale z jakimś tam przesłaniem i myślę, że jak najbardziej taki wyszedł. Proste, że rzadko można spotkać teraz film przeznaczony dla większego grona osób, w którym nie ma powtórzonych schematów. Ja po 10 minutach także zanalizowałam sobie całe zakończenie, jednak oglądało mi się bardzo przyjemnie i podczas niejednej sceny ryj mi się cieszył. Dlatego też troche uderzyło we mnie zdanie, w którym sugerujesz, że film jest tylko dla małych bezmózgich dzieci, bo ja np. takim poleciłabym serię Twilight [którą, może jakbym miała 13 lat, to też nawet bym się podniecała];]

    yoroshiku, neee~ ^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Chyba nadal nie rozumiesz, przynajmniej mnie :) jak dla mnie film był kiepski głównie z powodu fabuły, a nie marketingu czy 3d. Nie chodzi o to, że ona mnie nie wciągnęła - po prostu mnie irytowała podczas seansu! Ja mogę obejrzeć film z nieskomplikowaną i przewidywalną fabułą, ale w tym wypadku on mnie nie bawił a wkurzał. Po prostu, dlatego mogę go nie polecić z czystym sumieniem. Tobie 'ryj się cieszył' a ja się krzywiłem :P

    OdpowiedzUsuń